Dlaczego?
Dlaczego w moim kraju najważniejsze
decyzje podejmują ludzie, których należałoby na stałe odizolować od
społeczeństwa? Dlaczego osoby przesądzające o podatkach, służbie zdrowia,
edukacji naszych dzieci to w większości intelektualne wydmuszki, których ego po
stokroć przerasta posiadaną wiedzę? Czemu z każdej strony atakują nas
pseudointelektualiści, którzy dzięki układom, łapówkom, zbiegom okoliczności i
właściwemu urodzeniu karmią nas na zmianę bezkrytycznie akceptowaną, chorą u
podstaw, zachodnią ideologią i przepełnionym zabobonami, zaściankowym
myśleniem?
Czemu w kraju, w którym żyję nikt nie
odważy się stanąć pomiędzy opluwającymi się wzajemnie świniami, które nie mają
bladego pojęcia co tak naprawdę czynią swojej ojczyźnie?
I nie, nie chodzi mi o przekręty,
nepotyzm czy korupcję - bo nieważne jaką opcję wybierzecie, finał zawsze będzie taki sam. Nie oszukujcie się.
Walcząc z tą zarazą należałoby zmienić
ustrój, administrację, polityków i przy okazji zapoczątkować moralną
rewolucję. A to wszystko jest po prostu niemożliwe. Władza jaką daje demokracja
jest bezużyteczna i pozorna, bo wyborcy to debile wybierający debili. Niestety,
nawet gdyby znalazł się w tym kraju człowiek wykazujący się choćby szczątkowym
potencjałem predysponującym go do pełnienia władzy, to a) zostałby zniszczony,
b) i tak nie miałby szans, c) szybko zapomniałby o swoich ideałach. Poza tym,
jeśli rzeczywiście ktoś taki istnieje, to jak na razie się nie ujawnił.
Jak to jest, że w tym kraju jednego dnia
legalizuje się pigułkę po, a drugiego
karmi młodzież podręcznikiem do WDŻ, pełnym bzdur o siewcach, glebie, nieskutecznych prezerwatywach i tych gorszych uczniach,
którzy wybierają seks przedmałżeński.
Czemu? Czemu w tym pozbawionym wartości, toczonym przez pogardę i wypełnionym po brzegi głupcami państwie nie ma ani jednej
osoby, która chociażby starała się znaleźć racjonalne, wyważone rozwiązanie?
Czemu każdy narożnik ojczyźnianego ringu
okupują idioci? Bezmyślni liberałowie, złodzieje, konserwatywni hipokryci,
szaleńcy? Czemu rzucani od liny do liny, otrzymując ciosy z każdej możliwej
strony pozwalamy traktować się jak małpy głupiejące na widok banana? Jak prosięta radośnie
kwiczące za wyborczym kartoflem? Dlaczego zawieszeni pomiędzy czasami, które
ponoć minęły a tymi, których nadejścia bardziej należy się bać niż wyczekiwać,
nie potrafimy dostrzec, że jednostka zawsze będzie dbać wyłącznie o siebie,
jeśli tylko znajdzie niekończące się źródło zasobów i poczuje się bezkarna?
Dlaczego planowanie edukacji seksualnej,
od której zależy przyszłość, zdrowie i życie każdego dzieciaka powierzone
zostało osobom, które nie mają o tym bladego pojęcia? Dlaczego ten naród wciąż
potyka się o skrajności?
Czy moje dziecko usłyszy ode mnie, że nie
ma znaczenia czy ma fiutka czy cipkę, bo jest tym, kim się w głębi czuje?
Nie.
Czy usłyszy, że seks przedmałżeński to
grzech?
Nie.
Czy usłyszy, że facet zmieniający płeć
albo przebierający się za kobietę to coś normalnego?
Nie.
Czy usłyszy o piekielnych mękach,
zamachach i naturalnych metodach
planowania rodziny?
Nie.
Czy usłyszy, że aborcja i pigułka po są dobre?
Nie.
Czy usłyszy, że aborcja i pigułka po są złe?
Nie.
Moje dziecko usłyszy, że świat nie jest lochem, do którego zostało wtrącone bez szansy na ucieczkę.
Moje dziecko usłyszy, że świat to pudełko
plasteliny. Że jeśli tylko zrozumie zasady zabawy i nie będzie próbowało jej jeść
ani ciskać nią w innych, to ono zadecyduje co z niej ulepi.
I z kim.
0 komentarze:
Prześlij komentarz