Playlista życia

zostaw komentarz
Muzyka jest jedną z dwóch rzeczy, które nadają mojemu życiu sens. Zresztą czytając mojego bloga nietrudno się tego domyślić. Ponadto należę do, jak to się mówi w psychologii, słuchowców - ludzi, u których w przetwarzaniu informacji i gromadzeniu wspomnień dominuje modalność słuchowa. Nie czyni mnie to w żaden sposób wyjątkowym, ponieważ jestem pewien, że świetnie znacie to charakterystyczne uczucie, gdy pierwsze dźwięki jakiegoś utworu przenoszą Was w czasie na każdy z możliwych sposobów. 
Ja też mam kilka takich kawałków. Towarzyszą mi od samych narodzin mojej fascynacji muzyką i śmiem twierdzić, że już raczej mnie nie opuszczą. Jedne wiążą się z przyjemnymi wspomnieniami, inne z nieco gorszymi. Ale każdy z nich ma ten unikatowy pierwiastek, który sprawia, że założenie słuchawek na uszy i zamknięcie oczu pozwala poczuć znajome smaki, zapachy, dotknąć wciąż żywych kolorów i kształtów. Wszystkiego co niewidoczne dla współpasażerów w tramwaju, studentów mijających mnie na uczelni czy dziewczyny siedzącej obok. Taki niewielki, cholernie osobisty azyl, do którego nikt i nic z zewnątrz nie jest w stanie się dostać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz