Reflektor (I) - Wzgardzona

zostaw komentarz
Taka właśnie jest psychologia. Traktowana jak trędowata, chora, kulawa. Ląduje na śmietniku usypanym przez inżynierów, razem z naukami społecznymi, humanistycznymi i filologicznymi. Nieistotna, niepraktyczna, nienamacalna, bez przyszłości. Niepotrzebna.
Choć osobiście się z tym nie zgadzam (acz rozumiem co kieruje osobami, które formułują takie tezy), to nie zamierzam tego poglądu zmieniać. Mam lepsze rzeczy do roboty niż pacyfikowanie intelektualnej płycizny, a walkę z wiatrakami wolę pozostawić hiszpańskim niepokornym. Ale z uwagi na to, że tego typu stereotypy utrwalają się w społeczeństwie błyskawicznie, to należy zadać sobie pytanie: Czy warto studiować psychologię?

Nie

Jeśli jesteś dziewczyną. Według ogólnopolskich badań, wśród osób z wyższym wykształceniem zarejestrowanych jako bezrobotni, największy procent stanowią studenci pedagogiki i psychologii. A powszechnie wiadomo, że studenci psychologii to głównie studentki. Uwierzcie mi: na 190 osób na moim roku, 12 jest płci męskiej. Mówię o tym nie bez powodu.
Nie jestem szowinistyczną świnią. Przynajmniej staram się. Ale co roku publiczne uniwersytety i prywatne szkoły kończy z dyplomem psychologa kilkaset osób, z czego zdecydowana większość to kobiety. Kobieta-psycholog to towar (bez urazy, drogie panie), którego polski rynek pracy już nie przyjmie. Od ładnych paru lat jest on przesycony tak bardzo, że można by pozamykać psychologie w całym kraju na kilkanaście lat i wciąż miejsca byłoby jak w autobusie linii 96 w godzinach szczytu. Wierzcie lub nie, ale w przypadku męskich psychologów (w dzisiejszych czasach brzmi to trochę jak oksymoron...) sprawy wyglądają zgoła inaczej. Mężczyzn w tym zawodzie jest niewielu. Nie powiem, że jak na lekarstwo, ale bez porównania mniej niż kobiet. Heteryków - jeszcze mniej. I choć to wbrew królującej ostatnio w każdej dziedzinie życia poprawności politycznej, płeć i orientacja seksualna w tym zwodzie mają ogromne znaczenie. Bo w psychologii wszystko, co wiąże się z czynnikiem ludzkim ma znaczenie.
Czasy się zmieniają. Postępująca feminizacja mężczyzn i maskulinizacja kobiet wymusza zmiany w podejściu terapeutycznym. Ale nie to jest największym problemem. Nie od dziś bowiem wiadomo, że mężczyźni są mniej wytrzymali emocjonalnie niż kobiety. Wskaźnik samobójstw wśród osób płci męskiej jest cztery razy większy niż w przypadku płci pięknej. I choć depresja częściej dotyka kobiety niż mężczyzn, to właśnie oni mają większe ciągoty do okna. Moja osobista koncepcja wyjaśniająca dysproporcję między diagnozą depresji u facetów a ich samobójstwami mówi, że decydują się oni na wieczny urlop zanim ktokolwiek zdąży rozpoznać u nich depresję. Pośrednio wiąże się to z presją środowiska, które wymusza na mężczyznach siłę, wytrwałość, postawy niezłomne i twardą dupę. Dlatego mało który facet zdecyduje się na wizytę u psychologa... Kobiety psychologa.
Nie oszukujmy się, problemy które doprowadzają mężczyzn do załamania, depresji czy w końcu samobójstwa to problemy, z których trudno zwierzyć się kobiecie. Impotencja, zazdrość, problemy intymne, kompleksy. O tym wszystkim łatwiej pogadać z facetem. Bo on rozumie. 
Dodatkowo na korzyść mężczyzn działa także specyfika określonych kierunków, w jakich udają się studenci psychologii. Rynek ma dość psychologów szkolnych, rodzinnych, psychologów pracujących w pogotowiach opiekuńczych, domach dziecka, poradniach, MOPS-ach, oddziałach onkologii, hospicjach, domach starości, żłobkach, przedszkolach, itd. Wszystkie te stanowiska zajmują (na szczęście) kobiety. Natomiast w pewnych przypadkach, pożądana jest płeć męska. Kryminalistyka, zakłady karne, wojsko, szpitale psychiatryczne, działy HR, rekrutacja, wspomniana terapia z udziałem mężczyzn obejmująca zagadnienia ojcostwa, bezrobocia czy męskiej dumy. Mężczyźni kończący psychologię to towar deficytowy. 
Jestem kobietą i od zawsze marzyłam o psychologii. Czy warto jednak się zdecydować? 

Tak

Ja jako mężczyzna zdecydowałem się na psychologię, bowiem znałem sytuację na rynku pracy oraz dałem się nierozsądnie ponieść zainteresowaniom. Dodatkowo w moim przypadku sprawdza się powiedzenie, że psycholog to nie zawód, a diagnoza. 
Ale wracając do kobiet. Pomijam kwestie tak trywialne jak: To moje marzenie! 
Bądźmy realistami. W dzisiejszych czasach zainteresowania czy marzenia nie mogą decydować o naszej przyszłości. Wszystko to mrzonki, które można roztrzaskać o kant dupy. Jednak...
Jest kilka wyjść z tej patowej sytuacji. Kobieta psycholog może uderzać w karierę naukową, własną praktykę czy coraz to nowe dziedziny (których mnożenia nie jestem i nie będę zwolennikiem) jak psychologia bezpieczeństwa. Należy pamiętać też, że dla kobiety psychologia jako pierwszy i jedyny kierunek to w dzisiejszych czasach marnowanie zasobów i edukacyjne samobójstwo. Chcesz być psychologiem kobietą? Inwestuj czas i energię w drugi kierunek - może być pokrewny, by kształcić się spójnie, lub zupełnie odmienny, by dać szersze możliwości. 

Chcę być dobrze zrozumiany

Nikogo nie dyskryminuję. Mam tylko nadzieję pomóc Wam w podjęciu właściwej decyzji. To już piąty semestr, jak kształcę się na znawcę psyche i wiem, że są dziedziny, w których kobieta psycholog odnajdzie się znacznie lepiej niż facet i w których będzie bardziej efektywna (i niewątpliwie efektowna). Poza tym, mimo intelektualnych wybojów (choć może powinienem powiedzieć spadków - wszak poziom nauczania psychologii równa ostatnio bardziej w dół niż w górę) nauka ta fascynuje mnie bez reszty i przez te dwa lata zaskakująco zyskała na atrakcyjności w moich oczach. Jednak dziewczyny wybierające się na psychologię muszą pamiętać, że wybić się jest ciężko. Co dalej nie oznacza, że jest to niemożliwe.

0 komentarze:

Prześlij komentarz